poniedziałek, 29 sierpnia 2011

JESTEM

Jestem :) po długiej, bardzo długiej wakacyjnej przerwie powróciłam do mojego mieszkania w sercu dużego miasta i wcale się nie cieszę. Było mi dane milutko spędzić czas (dużo czasu)w kilku bardzo spokojnych miejscach Polski. Pogoda jak wszyscy wiemy nie rozpieszczała ale było super. Po raz pierwszy w życiu wywiało mnie w Bieszczady i dziś mogę powiedzieć, że na pewno tam jeszcze kiedyś wrócę. Upajałam się ciszą i naturą, której tam nie brakowało, a internet był cudem techniki chwilowo nieosiągalnym:) I dobrze, od wszystkiego należy się odpoczynek. Podobno jesień, ktora nieubłaganie się zbliża jest w Bieszczadach wyjątkowo urocza.
Na razie cieszę się słoneczkiem, które kolejny dzień z rzędu budzi mnie co rano, a przerażam się stertą prania i prasowania, która na mnie czeka. Przechodzę koło deski udając, że jej nie widzę ;)Dziś niesamowity upał, nie mogę dodatkowo katować się podwyższoną temperaturą.
Idealny dzień na lody, a malinki własnoręcznie zbierane na wsi, pychotka

fotofotki

fotofotki

Przepis prościutki, samo przygotowanie przy pomocy miksera zabiera parę minutek. Potem trzeba pamiętać by od czasu do czasu zerknąć do zamrażalki i przemieszać lody.

fotofotki

fotofotki

Wszystko robiłam na oko, maliny zmiksowałam z jogurtem naturalnym oraz śmietanką 30, cukru dadałam do smaku-kwestia gustu.

ps mam niesamowitą ilość zdjęć, ktore chciałabym Wam pokazać, powspominać kończące się wakacje, poczuć wiatr we włosach... Kto się przyłączy do wspomnień????

udanego dzionka :)