A ja jestem jak dziecko na huśtawce, raz w górze, raz na dole, czuję wiatr we włosach lecz zaraz potem dotykam czubkami palców ziemi, a upadek może być bardzo bolesny.
Tak mnie jakoś wzięło na rozmyślania... ostatnio dość często, wtedy chowam nos w książkę, udaję, że mnie nie ma, jestem zaczytana i nie odpowiadam na żadne pytania:) Czasem biorę do łapek szydełko i powolutku się relaksuję.... To dzieło jeszcze nie skończone, jest to efekt WIELO :)WIELOGODZINNEJ pracy. Ale proszę nie myśleć, że ten zły nastrój tak już tak od dawna... Całe szczęście nie, to chwilowe, mam nadzieję :)
W końcu wiosna.... CZAS MIŁOŚCI, CZAS ZAKOCHANYCH, CZAS SPEŁNIANIA MARZEŃ....tych wszystkich, nawet tych od lat głęboko chowanych pod poduszką.
Zanim pokażę Wam co udało mi się wydziergać chciałabym podzielić się z Wami pewnymi zdjęciami: tak się zastanawiam, ja wciąż szukam tych właściwych drzwi, drzwi do mojego szczęścia.

Tak się zastanawiam, czy ja wciąż szukam tych właściwych drzwi, drzwi do mojego szczęścia?
A może zgubiłam do nich jedynie klucz? Może odpowiednie drzwi już dawno odnalazłam? Czy ktoś pomoże je otworzyć, uchyli je odrobinę i zaprosi gościa? PUK PUK Zaprosisz???? XXX






A oto moje dzierganie, tak jak pisałam wcześniej kocyk jeszcze nie skończony, ale ciężko nad nim pracuję, a przynajmniej się staram

krok po kroku tak to wyglądało:




już można się nim przykryć, choć nogi jeszcze wystają :(
Pozdrawiam Cieplutko
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz