Serducha to efekt pracy zbiorowej. Ja i Krasnale, jeden naciskał pedał, drugi wypychał serducha. No i się udało, praca rozpoczęta i zakończona. A efekt wisi w kuchni, tuż pod półką z naszymi "zapasami na zimę" kompotami i dżemami robionymi minionego lata :)
Witaj
OdpowiedzUsuńBlog zapowiada sie interesujaco, czekam na dalsze Twoje prace.
I widze ze maszyna nie jest Ci obca, serducho sliczne!
Pozdrawiam cieplusio.